Nie obawiaj się, że pozwalając wyrażać swoje zdanie, tak naprawdę nie wychowujesz, bo jedynym modelem rodziny, który znasz, jest model autorytarny. Mylisz się mówiąc, że wychowanie jest narzucaniem swojej woli i wiecznym odwoływaniem się do tego, że jesteś starszy, mądrzejszy, więcej przeżyłeś i to ty najlepiej wiesz, co jest najlepsze dla twojego dziecka. Zamiast tego wszystkiego wychowuj przez duże W, ucząc rzeczowej rozmowy na argumenty, licząc się z tym, że ono choć młodsze rzeczywiście może mieć rację lub może mieć po prostu swoją rację, którą musisz przyjąć i się z nią pogodzić. Dzięki takiemu podejściu nie dość, że zbudujesz prawdziwy autorytet , to jeszcze twoje dziecko z tymi umiejętnościami i pewnością siebie zacznie realizować się w związku, szkole czy pracy.
Każdy z nas rodzi się niepowtarzalny, wyjątkowy i idealny. Patrząc na swoje dziecko, które sprzeciwia się temu, co do niego mówię, nie próbuje stłamsić w nim tej cechy. Wychowując, uczę go panować nad formą wypowiedzi, przyjmowania argumentów strony przeciwnej, wyciągania wniosków i jeśli zachodzi taka potrzeba, umiejętności przyznania się, że nie miał racji. W żadnym wypadku nie wymagam uległości.
Są dni, kiedy jest to trudne, wiecie? Ile łatwiej byłoby skorzystać ze swojej rodzicielskiej władzy i po prostu wymagać, zamiast dyskutować, tylko łatwiejsze wcale nie oznacza lepsze, tego zamierzam się trzymać. Oczywiście zdarza się, że polegnę, ale zawsze wtedy tłumaczę, że nie miałam prawa w ten sposób na nich wpłynąć.
Na koniec powtórzę raz jeszcze – wymagając, by dziecko zachowywało się w określony, ustalony przez nas sposób, nakazując posłuszeństwo, zawsze kierujemy się potrzebą służącą nam samym, a przecież dobro i szczęście naszych dzieci jest najważniejsze, tak?